Do końca zapisów pozostał niecały tydzień, czas więc na kolejną garść suchych faktów statystycznych. Na tegoroczne Manewry zapisało się już 288 osób! Czy uda się dobić do zeszłorocznego wyniku 385 uczestników? Wszystko okaże się za parę dni, kiedy zapisy internetowe się zakończą, jednak z zapisami na InO jest trochę tak jak z odrabianiem prac domowych, a szczególnie wypracowań z języka polskiego - wiele osób robi to na ostatnią chwilę. Jest więc jakaś szansa choćby na zbliżenie się do tamtego wyniku. A jak to wygląda w podziale na poszczególne trasy?

Ano rozkład jak w podręczniku do statystyki - spadek równy, jednostajny jakby to był południowy stok Gubałówki. Zdecydowana większość z Was stawia bardziej na turystykę, rekreację niż na napieractwo i hardcore aż do bólu szczęk od ich zaciskania. Im trudniejsza trasa, tym śmiałków gotowych do zmierzenia się z nimi jest mniej. 

Jeżeli weźmiemy pod lupę frekwencję na poszczególnych trasach z zeszłorocznej edycji i z edycji tegorocznej, widać, że najwięcej zyskały trasy TK i BT, kosztem chyba trasy T, którą zdecydowaliśmy się w tym roku nieco wydłużyć, aby mogła ona "dojść" do bardziej oddalonego od bazy ogniska. Chyba się to Wam jednak nie spodobało i trasę T wybieracie z oporem. Tylko 47,5 % normy, jeśli za normę przyjąć frekwencję zeszłoroczną. Za to boom przeżywa trasa TK, która "wyrobiła" już 123 % frekwencji zeszłorocznej (64 osoby w porównaniu z 52 osobami w roku 2018). Wzrosła też frekwencja na trasie BT, ale tu wynik może być nieco zafałszowany, bo przy tak niskiej frekwencji na najtrudniejszych trasach jeden zapisany więcej, czy mniej robi za blisko 10 % :)

No i na koniec pytanie - jakie wiosenne InO jest najpopularniejsze w regionie? Odpowiedź jest oczywista - Harpagan i po nim długo, długo nic. Ale Manewry toczą zacięty bój, aby zająć w tym wyścigu drugie miejsce, na razie można powiedzieć - srebro w wyścigu jest nasze :)